Strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką Prywatności w celu realizacji usług. Korzystanie z witryny oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Multimilioner i jego zamek... a przy zapłacie płacz nad każdą złotówką!
2024-08-30 12:58:00Czasem do mojego sklepu z antykami trafiają naprawdę ciekawi ludzie. Ale jednego klienta zapamiętam na zawsze – jeden z najbogatszych ludzi w okolicy 100 km, właściciel zameczku, który wyglądał jak wyjęty z filmów o średniowiecznych rycerzach. Myślałem, że taki multimilioner, co to na zamku mieszka, to i z klasą przyjdzie, a tu... zaczęła się szopka, której nigdy nie zapomnę.
Każdy grosz na wagę złota – nawet dla multimilionera
Już na wstępie było wiadomo, że nie będzie łatwo. Mężczyzna zaczął się wykłócać o każdy grosik. Każdy detal, każda cena była dla niego jak przeprawa przez pole minowe. Dyskusje na temat ceny żyrandoli, starych lamp, mosiężnych klamek – ciągnęły się jak moda na sukces. Już sam wybór rzeczy trwał wieki, a każde pytanie o rabat przypominało przesłuchanie. A gdy już w końcu tranzakcja dobiegła końca, pomyślałem: „Uff, nareszcie!”, ale to była tylko cisza przed burzą.
"Panie, to nie wszystko – a gratis to co?"
Gdy już myślałem, że rozliczyliśmy się ze wszystkim, multimilioner wyciąga swoje dodatkowe życzenia jak asy z rękawa. I zaczyna się show:
-
"A czy dałoby się przedłużyć łańcuchy o jakieś 150 cm, tak w gratisie?" – Wiesz, taki malutki szczegół, jakby to było pytanie o dodanie torebki do zakupów.
-
"Gilzy do żarówek – mam inne w głowie, może inne kolory, pan coś dorzuci w gratisie?" – No bo przecież mosiężne gilzy to też taka drobnostka, co się walają po kątach.
-
"Żarówki też by się jakieś przydały, najlepiej żeby wszystkie świeciły równiutko... też w gratisie, prawda?"
-
I creme de la creme: "A czy dałoby się przerobić żyrandole tak, żeby co druga żarówka się zapalała, a nie wszystkie na raz?" – Prosta przeróbka, no przecież, co to za problem? Ot, chwila moment!
Granice cierpliwości i król zamku na wylocie
Pewnie myślisz, że taki multimilioner, co to na wszystko go stać, zrozumie, że każdy dodatek ma swoją cenę. A tu nie – on wymagał, prosił i dopytywał, a z każdym „gratisem” jego zameczek w moich oczach kurczył się do wielkości szopy na narzędzia. W końcu cierpliwość mi się skończyła, bo ileż można znosić zachcianek za darmo?
"Proszę Pana, to jest biznes, nie sklep z fantazjami gratisowymi" – powiedziałem, gdy kolejny raz próbował wycisnąć jeszcze coś z mojej oferty. Skończyło się na tym, że wyprosiłem tego skąpca-multimilionera z mojego sklepu. Taki zamek, taki majątek, a przy kasie zachowywał się, jakby kupował ziemniaki na bazarze i negocjował cenę każdego kilo.
Czasem najbogatsi to najwięksi skąpcy
Morał tej historii? Nie każdy, kto mieszka na zamku, ma gest i klasę. Bo to nie złote klamki i marmurowe schody świadczą o człowieku, a szacunek do drugiego człowieka i jego pracy. I dlatego, jak przyjdzie do Ciebie multimilioner z głową pełną „gratisów”, pamiętaj – czasem trzeba postawić granice, bo inaczej zamienisz się w sklep za „darmochę”. A ja swojego towaru za darmo nie rozdaje, nawet dla króla z zamku!